notka
Probne maturki. Najpierw Polski. 4 tematy, pierwszy o wiernosci, trzeci nie pamietam, czwarty interpretacja wiersza Rozewicza i drugi, na ktory sie zdecydowalem.
"Ginie lub zgola nijaczeje czlowiek bez milosci do miejsc" (Gustaw Herling-Grudzinski, cytowalem z pamieci). Akurat dzien przed probna skonczylem czytac "Inny Swiat", nic innego wybrac nie moglem ;) Szczescie mialem nieliche, heh, to byl jedyny temat na jaki moglem napisac cokolwiek.
Rozpisalem sie na prawie 5 stron... myslalem, ze to nawet sporo, skoro kumpel oddal 3 i pol... ale potem dowiedzialem sie, ze kolezanka z klasy na pierwszy temat napisala 18 (osiemnascie)... pass... telekomunikacja
Juz po fakcie odkrylem u siebie dwa bledy rzeczowe, mianowicie pomylilem date wypuszczenia Grudzinskiego z Lagru i pojebala mi sie "Iliada" z "Odyseja" :-)))) Ale to i tak nic w porownaniu z tym, co nam opowiadal dzis koles od polskiego!!! Wyobrazcie sobie, ze... zona Odeseusza byla... Kunegunda!. Cala sala w ryk :) A potem pan nas dobil - Reduty Ordona bronil... ROLAND!!! Tutaj juz czesc osob zaczela spadac ze stolkow ;))) hehe...
Dzien nastepny, przedmiot wybrany. Chwala przeznaczeniu, ze znioslo mnie z drogi zdawania matematyki!!! Co to sie dzialo, ludzie porozwiazywali po jednym zadaniu, potem okazywalo sie, ze i tak jest zle... ooooj poleci u nas pyt za majce, poleci... 27 osob pisalo. 6 sie "wybilo", w tym ja, zdajac angielski. Angielski byl banalny (w moim mniemaniu, ofkors :) - cztery czesci: listening (sluchanie tekstu, odpowiadanie na pytania), reading (czytanie tekstu, odp. na pyt.), czesc gramatyczna (najbardziej sie jej obawialem), i wypracowanko. Pierwsze dwie bezblednie, w trzeciej pomylilem sie w 3 miejscach, ale pani przyszla i mi pomogla :))) A wypracowanie bylo na temat "Czy zycie w miescie moze sie znudzic" (takie sobie wybralem, banal, temat rzeka, etc.). Dopuszczony byl limit od 250-350 slow... ja napisalem 370... ale po zapytaniu pani powiedziala, ze moze byc. Jak mi kurwa obetna punkty za nie przestrzeganie polecen... to sie zezle...
Co pozatym. Potem bylo chlansko po-probno-maturalne. Nie bede opisywal, szkoda gadac. Powiem tylko, ze bylo spoko, dopoki nie zlapalem zawiasu na jakies poltorej godziny. Potem polazlem do domu. I to by bylo na tyle. Nie taka straszna ta matura jak ja maluja :)