Fatalny tydzień odbija się nie tylko na samopoczuciu ale też na zdrowiu, tym normalnym i tym psychicznym. A wszystko zaczynało się tak niewinnie. Siadam do pracy – telefon – Idź zrób to i tamto. Wracam siadam – i to samo. W ciągu tygodnia nie zrobiłem nic – zmarnowałem tydzień życia, i wczoraj miałem już dość. Złość zbierała się we mnie przez długi czas. Próbowałem walczyć ale nie da się – gdy się uspokoiłem, ktoś wnerwiał mnie jeszcze bardziej żądając odemnie bezsensownych rzeczy. A mózg zamiast pomagać to tylko podsuwał jeszcze więcej nienawiści. Dlatego siedzę sam i czekam aż mi przejdzie. Wyłączyłem telefon, komunikatory nie odbieram poczty. Odciąłem się od świata. Jakie wnioski z tego wszystkiego ? Jestem chyba mało odporny na stres, zapas spokoju jaki przywiozłem z ostatniego wyjazdu wyczerpał się, jedyne lekarstwo – wyjazd w góry. Ale nie mogę teraz. Wiec w jaki inny sposób walczyć ? Polskie Forum Underground