Nie miałem przez parę dni snów, tzn nic nie pamiętam. Aż do wczoraj, gdy miałem cos niesamowitego związanego z kosmosem. Niestety kumpel zadzwonił i mnie obudził, wiec mało pamiętam. Z tego jednak co zapamiętałem był niezły bigos ;-) Śniło mi się ze podróżuję w kosmosie jakaś sonda, statkiem kosm. razem z jakim facetem i kobieta. Mieliśmy wiele przygód, ale jedna mi utkwiła w pamięci szczególnie. Cos było nie tak ze statkiem, nie mogliśmy wylądować, wiec wyskoczyłem ze statku - który leciał, bez kombinezonu, jak stałem - z kotwica w ręku, taka jak na statku morskim, i próbowałem ja zaczepić o glebę planety, pamiętam ze piętami stop szorowałem o ziemie ciągnięty lina razem z kotwica, wreszcie zaczepiłem na samym skraju planety (ciekawa sprawa, koniec planety????). No ,niezły odlot, wszystko działo się bardzo realistycznie, kolory jak w kinie albo i lepiej. Przygód było wiele, ale niestety zostały urywki, szkoda ;-((((((((((((( hacking forum działania - wyskoczyłem bez kombinezonu w próżnię znaki formy przede wszystkim - kotwica za statkiem kosmicznym, skraj planety, ten statek tez był jakiś dziwny, jak z kreskówek dla dzieci kontekst - raczej nie zapowiada mi się lot w kosmosie ;-) było tez znaki świadomości - miałem jakieś niezwykle moce, niestety nie pamiętam dokładnie co, cos z wydłużanie rak, ale nie wiem moich czy manipulatorów mechanicznych