jeden
no więc jak pewnie ktoś, kto jest choć troche spostrzegawczy, zauważył nowego bloga- nie chciało mi sie juz prowadzić starego (bo nikt nie zagladał ;) ) i zreszta onet jest jakis dupny.
Ale do rzeczy, własnie siedzie sobie w moim małym pokoiku, słucham koncertu metki w antyradiu, spoglądam na moja gitarkę i gadam z Kapro-pozdro przy okazji... ale jak co wieczór znowu napełnia mnie pewna myśl, która nie daje mi od dłuższego czasu żyć.
Nie ma czasem ktoś wrażenia, że życie to tak cenna rzecz, że szkoda spędzić je np za biurkiem, czy przed komputerem? Bo cóż innego będzie sie robiło w przyszłości ? tylko praca i praca. A mi sie taki stan rzeczy nie podoba wolałbym np. zostać gitarzysta- dla niektórych to pewnie śmieszne, ale ja mówie poważnie. Wiem, że takie życie nie jest tak piękne jak sie to wydaje-trzeba włożyc kupe roboty, by być dobrym i grać dobrze, ale jesli miałoby się osiągnąć sukces, to warto. A z drugiej strony, czy to rozważne stawiać wszystko na 1 kartę i starać się realiozwać takie marzenia ? Przecież nie chcę sobie zmarnować życia, i grać na ulicy, będąc przestrogą dla ludzi, by nigdy nie wiązali przyszłości z muzyka.
W dzisiejszym świecie nie ma miejsca na marzenia :( liczy się tylko pieniądz...
Pozatym, trzeba jeszcze pisać dobre teksty, a z tym też nie zawsze jest łatwo. Wiem, że to może dziwne, ale najlepsze teksty pisze sie chyba w samotności, przypominając se róże tragiczne momenty życia. Żeby pisać dobre teksty trzeba mieć za soba wiele doświadczeń, często też traumatycznych...
może żeby zostać artystą, trzeba być najpier doswiadczonym przez życie, no ale jesli juz cierpieć, to przecież nie dla samego cierpienia bo to bezsens no i nie warto skończyć tak jak np. Werter...
a skoro jestem przy romantyzmie, to pomimo zgrywania czasem nieczułego, jakoś rozumiem tych bohaterów, te utwory jakoś bardziej do mnie przemawiają, bo może sam jestem podobny troche do nich-samotnik, ale przedewszystkim buntownik który nie rozumie otaczjącego go swiata...
ja chyba nie pasuję do tej rzeczywistości i to mnie wnerwia...życie jest do dupy...przynajmniej jednak jedna osoba mnie zrozumie...
a może to po prostu zmęczenie bierze nademną góre i zaczynam coś bredzić ? w akompaniamencie Fade to Black...