gazeta
A rzecz ma sie tak. Dzialo sie to jakos tak dwa tygodnie temu, dokladniej w nocy z 29 na 30 sierpnia. Swietowalismy udane zdanie komisa przez niejakiego Bartka. Poszlismy pic. Ostro pic. Wracamy juz tacy zmuleni kolo godziny 01:30 (bylo nas w sumie 3 osoby) przez ulice Reymonta, wzdluz parku Jordana kiedy nam... hm... nie da sie tego raczej racjonalnie wytlumaczyc - po prostu odbilo. Zaczelismy skakac po lancuchach przy drodze. Wiecie, te takie pomiedzy tymi czerwono-bialymi slupkami. Puscily oba ogniwa, pierwszy lancuch padl. Przechodzimy do nastepnego... padl nastepny... potem do nastepnego........ przyjechal radiowoz :-) Wyszlo dwoch smutnych panow w mundurach Strazy Miejskiej. Po szybkich ogledzinach panowie stwierdzili, ze potrzebne im sa posilki. Za jakies 10 minut przyjechal drugi radiowoz, juz przygotowany - alkomacik (ja 1,4 promila..), kamerka ("Material dowodowy do sadu, synu") i wogole full wypas... musze przyznac, wtedy to nas panowie strazacy niezle nastraszyli :)) I tak zylismy w niepewnosci (dla mnie rzekomo grozil nawet areszt! a dla dwoch niepelnoletnich kolegow postepowanie w sadzie przez policje, wywalenie ze szkoly, grzywna w wysokosci 5000zl, itp.) az do zeszlego wtorku, kiedy to mielismy wezwanie na komisariat aby zlozyc zeznania. Tam, odstrzeleni pieknie na galowo :) pogadalismy sobie we trojke na osobnosci z mila Pania Inspektor, uspokoila nas, powiedziala ze takich spraw maja na peczki i, ze w zasadzie zalezy to wszystko od decyzji komendanta ale nalezy byc dobrej mysli. Takiej tez bylismy :) No i wczoraj, tj. w czwartek zadzwonila Pani Inspektor i powiedziala, ze decyzja zapadla, aresztu, sadu, wydalenia ze szkoly, wilczego bilety i innych takich rzeczy nie bedzie. No ale niestety grzywna musi byc. W wysokosci... 50 zlotych... :-)
lockpicking
Zarty zartami, ale czlowiek uczy sie na swoich bledach. Przeciez skaczac po tych lancuchach widzialem, ze robie zle... jednakowoz gdzies tam myslalem "nie zlapia mnie przeciez!". Zalosne. Teraz, mam nadzieje, kiedy pod wplywem alkoholu, bede bral udzial w czyms takim, zaswieci sie gdzies tam w glowce czerwone swiatelko i glosik odezwie sie w glowce "Debilu! Co ty robisz!??! Niczego sie nie nauczyles?". Lub cos w tym stylu :-))
A naglowek jest jak najbardziej prawdziwy :-) Na nastepny dzien, w sobotnim wydaniu Dziennika Polskiego rzeczywiscie bylo napisane o naszym malym wybryku! Cale szczescie nie podali nazwisk, heh ;)