duszy, zapasy i dobry mechanik dla zmęczonego okrętu. Z takiego portu nigdy się nie chce wypływać. Mimo, że okręt wpływa ostatkiem siły to zawsze może liczyć na gruntowną naprawę. I zawsze w takim porcie kapitanowie są po raz ostatni sami. Z takiego portu zawsze wypływają z tą damą która czekała na końcu kei. Czy w tym porcie jest keja dla tego żaglowca, tego kapitan nie wiedział. Przez lunetę nie mógł tego ocenić. Pochylił się nad sterem, zamknął zmęczone oczy. Kadłub zatrzeszczał, okręt ogłosił zmianę kursu. Żagle po raz kolejny wypięły się na wietrze i poniosły okręt. Jednak dziób zamiast w stronę portu mierzył w niebieski widnokrąg. Ona nie widziała tego. Tak jak niektóre żaglowce nigdy nie zacumują, tak samo niektóre keje nigdy ni dadzą schronienia żadnemu statkowi. Kapitan chwycił mocniej ster. Wiatr rozwiał rozpięty sztormiak. Okręt zaskrzypiał jeszcze raz, wiedział że znów czeka go długi rejs. Podróż wśród spienionych wód, mroźnych gór lodowych, ostrych jak brzytwa skał. Nie tylko, na horyzoncie mogły się też pojawić błękitne laguny, tropikalne wyspy, złociste plaże. Płynęli w nieznane, to dobre, zachwycające i w to trudne, pełne niebezpieczeństw. Tej nocy niebo było wyjątkowo gwiaździste, księżyc w pełni rozświetlał błękitne wody. Kapitan spał spokojnym snem, znał siebie i wiedział że da radę...c.d.n. Wytrychy Lockpicking Underground Forum